Zrobiłam ten torcik na imieniny teściowej.
Torcik wyszedł lekki, delikatny, ajerkoniak właściwie niewyczuwalny.
Masy wyszło tak dużo, że w osobnych miseczkach zrobiłam jeszcze 3 deserki :)
Przepis ściągnęłam od Agnieszki z Kuchni nad Atlantykiem:
Jogurtowy tort malinowy z ajerkoniakiem
Masa:
200ml crème fraîche lub gęstej kwaśnej śmietany
1kg jogurtu naturalnego
150g cukru
1 op. cukru waniliowego
400ml śmietanki kremówki 35% - ja miałam 30%
10 listków żelatyny - dałam 8 łyżeczek
150g truskawek - u mnie maliny
100ml ajerkoniaku
Spód:
150g herbatników
50g roztopionego masła
Przybranie:
ok.300-350g truskawek - u mnie maliny
1op. czerwonego tortenguss lub galaretka truskawkowa, przygotowane w/g zaleceń na opakowaniu
Crème fraîche i jogurty mieszamy trzepaczką do piany z cukrem i cukrem waniliowym. Płatki żelatyny moczymy w zimnej wodzie aż zmiękną, odsączamy i zalewamy 5 łyżkami wrzącej wody, dokładnie mieszając aż do rozpuszczenia. Mieszając masę energicznie trzepaczką, dodajemy jeszcze ciepłą żelatynę, wlewając ją cienkim strumieniem. Ubijamy na sztywno kremówkę i ostrożnie ją dodajemy, lekko mieszając. Masę dzielimy na pół. Do jednej części dodajemy zmiksowane w blenderze 150g malin, a do drugiej ajerkoniak. Masę malinową wstawiamy do lodówki, ajerkoniakową pozostawiamy na razie w temperaturze pokojowej.
Miksujemy herbatniki na pył w malakserze, dodajemy rozpuszczone masło i dobrze mieszamy. Masę herbatnikową wykładamy na spód tortu, tak aby nieco zachodziła na boki (ja wykładam ją od razu na talerz lub paterę, na której będę ciasto podawać, a na niej ustawiam obręcz do tortów; konieczna jest obręcz dobrze przylegająca do spodu, jeśli takiej nie mamy lepiej zrobić tort w zwykłej szczelnej tortownicy). Wygodnie jest herbatniki lekko poubijać płaskim dnem szklanki, wtedy powierzchnia ich się ładnie wyrówna, a rancik na bokach zrobi się niemalże automatycznie.
Wstawiam herbatnikowy spód do lodówki. Gdy masa malinowa nieco stężeje (to ważne żeby była dość gęsta, nie wylewajcie zupełnie płynnej, bo mogą być "przecieki") wylewam ją na herbatniki i ponownie wstawiam do lodówki. Gdy będzie zupełnie sztywna wykładam na nią masę ajerkoniakową i znowu cały tort ląduje w zimnym miejscu. Gdy z kolei górna warstwa stężeje (najlepiej zostawić tort na całą noc w lodówce), układam na niej maliny i zalewam tortenguss lub galaretką.
Jaki pyszny i ślicznie różowy :)
OdpowiedzUsuńTorcik wyglada przepieknie. Juz wyobrazam sobie jak musial smakowac :))
OdpowiedzUsuńśliczny torcik..
OdpowiedzUsuńwygląda przepysznie :) bardzo chętnie bym teraz kawałeczek zjadła :)
OdpowiedzUsuńMaliny to najsmaczniejsze z różowych owoców, kojarzące się z błękitem nieba i zachodzącym słońcem. To ciasto mogłoby być zakończeniem takiego właśnie dnia :) Dziękuję za fantastyczną propozycję :)
OdpowiedzUsuńAle pysznie wygląda !!!!
OdpowiedzUsuńWygląda jak lody:)
OdpowiedzUsuńFajne to ciasto i bardzo, bardzo apetycznie wygląda:)
OdpowiedzUsuńśliczny kolor i pyszny tort :)
OdpowiedzUsuńAz zapachniało latem...piękny torcik :)
OdpowiedzUsuńWitam, czym można zastpić ajerkoniak? Chcę ten tort zrobić na przyjęcie dla dziec
OdpowiedzUsuń