Przepis znaleziony w Kuchni nad Atlantykiem.
Robiłam już na kolejne święta - pyszne :)
Śledzie po jurszczyńsku
500 g filetów śledziowych w oleju
2-3 cebule
2 szalotki - nie dałam
2 ząbki czosnku
20 zielonych oliwek bez pestek
2 łyżeczki zielonego pieprzu w zalewie
2 łyżeczki czerwonego pieprzu w zalewie - nie dałam
2 łyżki kaparów
1-2 łyżki mieszanki ziół prowansalskich
świeżo zmielony pieprz, sól morska do smaku - soli już nie dodawałam - same śledzie są wystarczająco słone....
dobrej jakości oliwa extra virgin do zalania śledzi
2 listki laurowe
Śledzie odsączyć z oleju, pokroić na 3-4 cm kawałki. Cebule i szalotki w półplasterki lub w kostkę, czosnek i oliwki w cienkie plasterki.
Wymieszać w dużej misce cebulę, szalotkę, czosnek, kapary, oliwki, pieprz z zalewy i zioła prowansalskie. Posolić i popieprzyć do smaku.
Układać w słoiku warstwami naprzemiennie mieszankę cebulową i śledzie, stopniowo zalewając ją oliwą (oliwy zużywa się sporo, bo powinna przykrywać całą powierzchnię śledzi). Na koniec włożyć listki laurowe. Zostawić w temperaturze pokojowej na 1-2 godziny, po czym przechowywać szczelnie zamknięte w lodówce.
Smacznego :)
Tak patrzę i patrzę... Nigdy nie lubiłem śledzi. Jakoś tak zawsze to było jedno z tych dań, które mnie odrzucało. Ale podobno co kilka lat człowiekowi zmienia się smak. Zaczynam w to wierzyć :) Niedawno zjadłem śledzie zrobione przez babcię mojej żona i odpadłem! Rewelacja! Twoje wyglądają równie apetycznie :) Myślę, że wkrótce zagoszczą na moim stole :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię śledziki. Takiej wersji nie próbowałam,ale zachęcająco brzmi. Muszę skosztować:)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia
Znam te sledzie i wiem że są pyszne! również polecam, pozdrawiam zimowo:)))
OdpowiedzUsuń