niedziela, 30 grudnia 2012

Ciasto czekoladowo bananowe


Ciasto znalazłam na blogu Magia w kuchni.
Zaniepokojona brakiem cukru w przepisie powędrowałam do oryginału na blogu Na Miotle.

Ciasto wilgotne, ciemne, u nas podane na ciepło z lodami.

CIASTO CZEKOLADOWE Z BANANAMI
1 szklanka brązowego cukru
1 szklanka mąki
5 łyżek kakao
1 łyżeczka przyprawy do piernika
szczypta soli
1/2 łyżeczki sody
3/4 łyżeczki proszku do pieczenia
3 zmiksowane banany (małe)
1 jajko
1/4 szklanki ciepłej wody
1/2 szklanki mleka
1/4 szklanki oleju roślinnego
1 łyżeczka ekstraktu waniliowego

Masa czekoladowa:
1 tabliczka gorzkiej czekolady
2 łyżki kremówki
1 łyżka rumu


W wysokim naczyniu miksujemy blenderem banany. Do bananów dodajemy pozostałe płynne składniki – jajko, mleko, wodę, olej, wanilię. W dużej misce łączymy sypkie składniki: mąkę, cynamon, cukier, kakao, proszek do pieczenia, sodę, sól. Do sypkich składników wlewamy płynne. Mieszamy ciasto łyżką i wylewamy do formy. 

Pieczemy 40 minut w temperaturze 180 stopni.
 

Na parze rozpuszczamy czekoladę ze śmietaną i rumem.

Gdy ciasto ostygnie smarujemy jego wierzch masą czekoladową.

Smacznego :)

niedziela, 23 grudnia 2012

Śledzie ze śliwkami suszonymi i pieprzem ziołowym




Genialne i proste ...
Przepis znaleziony u Siedmiokropki:

- tacka matjasów
- garść suszonych śliwek bez pestek
- pieprz ziołowy
- ode mnie jeszcze mała cebula... (ale bez cebuli lepsze ;))

Śledzie płuczemy, według gustu i smaku moczymy w zimnej wodzie lub nie. W naczyniu układamy kolejno śledzie, posypujemy dość mocno pieprzem i kawałki śliwek, po czym znów śledzie, pieprz i śliwki i tak do końca. Wszystko dociskamy, zalewamy olejem i wstawiamy do lodówki. Najlepsze są następnego dnia.
Najlepiej, gdy liczba oraz wielkość kawałków śledzi i śliwek jest taka sama.

Smacznego :)

sobota, 1 grudnia 2012

Zupa śliwkowa po toruńsku



Zupa, którą jedliśmy na zimno na Festiwalu Smaku w Grucznie.
Pyszna na zimno.

A teraz na gorąco - równie pyszna ......
Najlepsza z dodatkiem ubitej kremówki....

przepis Macieja Nowickiego z restauracji Narzeczona Kopernika w Toruniu według receptury z najstarszej toruńskiej książki kucharskiej:


Zupa śliwkowa

Porcja dla 4 osób:

2 kg dojrzałych śliwek
1 laska cynamonowa

150 g cukru
5-6 goździków
ok. 250 ml wytrawnego czerwonego wina
100 ml miodu

Do garnka wlewamy wino,  dodajemy miód,  laskę cynamonową,  cukier i rozbite na pył goździki (nie rozbijałam).  Zagotowujemy, dodajemy obrane ze skórki (nie obierałam) i wydrylowane śliwki i zalewamy je taką ilością wody, aby przykryła owoce.  Całość gotujemy około 15 minut na małym ogniu po czym wyjmujemy laskę cynamonową,  a podgotowaną masę śliwkową miksujemy. Aby nadać zupie odpowiednią,  aksamitną konsystencję,  zmiksowaną masę przecieramy jeszcze przez gęste sito (pominęłam).  Serwujemy w zależności od aury na ciepło lub jako chłodnik z odrobiną kwaśnej śmietany.
Smacznego :) 

piątek, 9 listopada 2012

Fantazja bananowo-kawowa




Ostatnio kupujemy więcej bananów.
Taki deser idealnie się wpasował.

Przepis z Wielkiego Żarcia z moimi modyfikacjami.


Składniki
SPÓD:
      jasne i ciemne biszkopty - u mnie tylko jasne
      woda+ aromat do ciast (dowolny) + kawa do nasączenia biszkoptów - u mnie tylko kawa

MASA I:

     ♦ 2 banany
      300-330 ml jogurtu kawowego (jogurt naturalny z dodatkiem kawy rozpuszczalnej i cukru do smaku)
      200 ml śmietany kremówki
      1-2 łyżki cukru pudru
     ♦ cukier lub aromat waniliowy
      2 łyżki żelatyny

MASA II:

     ♦ 1 śnieżka (60g) - u mnie 200 ml śmietanki 30%
     ♦ 1 czekolada mleczna (100 g)
      2 łyżeczki kakao
     ♦ 1 łyżka żelatyny

WIERZCH:

     ♦ starkowana biała i gorzka czekolada
       lub posypka czekoladowa do ciast i wiórki kokosowe

     u mnie bita śmietana

SPÓD:
Biszkopty  nasączyć kawą. Wyłożyć nimi dno tortownicy (Ø 26 cm).

MASA I:
Banany zmiksować z jogurtem kawowym. Ubić śmietanę kremówkę na sztywno z dodatkiem cukru i cukru waniliowego (lub aromatu). Przygotować żelatynę zgodnie z przepisem na opakowaniu. Kremówkę połączyć z masą bananowo - kawową. Do zimnej żelatyny dodać 1 łyżkę masy bananowo - kawowej, energicznie wymieszać. Gdy zacznie tężeć, dodać ją do pozostałej masy i wyłożyć na biszkopty.

MASA II: 

Śmietankę ubić na sztywno. Czekoladę mleczną rozpuścić w kilku łyżkach ciepłego mleka, gdy ostygnie, dodać do ubitej śmietanki. Do masy wsypać 2 łyżeczki kakao i wszystko wymieszać mikserem. Żelatynę przygotować, zimną wymieszać z łyżką śmietanki, gdy zacznie tężeć dodać do pozostałej masy i wyłożyć na masę bananowo - kawową.

Ciasto ozdobić według uznania.

Wstawić ciasto do lodówki, po ok. 3 godzinach jest gotowe do spożycia.

W masie II czekoladę mleczną można zastąpić dodatkowymi dwoma łyżeczkami kakao


Smacznego :)

niedziela, 21 października 2012

Tres Leches Cake




Dawno nie brałam udziału w Weekendowej Cukierni...
Skusiłam się na ciasto, które chciałam wypróbować już dawno...

Ciasto wilgotne, niespodziewanie nie za słodkie, a dodatek malin wpływa na całość orzeźwiająco :)

Zaproszenie od Gosi.


Składniki:

280 g mąki
113 g masła
1 łyżeczka proszku do pieczenia
szczypta soli
¾  szklanki cukru
5 jajek
¾  szklanki mleka
1 łyżka ekstraktu waniliowego lub 1 laska wanilii

8 łyżek mleka
500g mleka skondensowanego słodzonego
400 g mleka zagęszczonego

250 ml śmietanki 30%
2 łyżki cukru pudru (opcjonalnie)

kandyzowane wiśnie do dekoracji (lub wiśnie, czereśnie z syropu lub świeże, inne owoce; u mnie świeże maliny)


Wszystkie składniki powinny być w temperaturze pokojowej; forma  ok. 23x35 cm

Masło ucieramy z cukrem, dodajemy po jednym jajku cały czas ucierając, następnie dodajemy ekstrakt waniliowy. Mąkę mieszamy z proszkiem i solą. Porcjami dodajemy na przemian mąkę i mleko zaczynając i kończąc mąką. Ciasto pieczemy w temperaturze 180°C przez 25 – 30 min lub do suchego patyczka, a następnie zostawiamy do całkowitego wystygnięcia.

Wystudzone ciasto układamy w naczyniu z wyższymi ściankami i nakłuwamy na całej powierzchni widelcem. Łączymy ze sobą mleko, mleko skondensowane oraz mleko zagęszczone. Delikatnie i powoli polewamy mikstura całe ciasto i zostawiamy na ok. 30 min. W tym czasie ciasto wchłonie płyn. Ubijamy na sztywno śmietankę z cukrem (ja robiłam bez, bo ciasto jest i tak wystarczająco słodkie) i smarujemy nią wierzch ciasta. Każdy kawałek dekorujemy kandyzowaną wiśnią.

Smacznego :)




sobota, 13 października 2012

Nadziewane piersi z kurczaka z suszonymi pomidorami i pistacjami



Znudziły mi się piersi tradycyjnie w panierce i inne wariacje na temat,  które miałam już wypróbowane. Pomyślałam, że nie robiłam jeszcze nigdy nadziewanych mięs, kieszonek, roladek, sakiewek - jak kto lubi. 
W lodówce miałam serek philadelphia i otwarty słoik suszonych pomidorów. Wyszukałam przepisów, pojawiały sie propozycje kurczaka z suszonymi pomidorami i różnego rodzaju serkami. Najbardziej spodobał mi się przepis z orzechami włoskimi, bo byłam przekonana, że takie w szafie mam. Nie miałam. Postanowiłam użyć pistacji - mi smakowało :P 
Jeśli chodzi o formę - z racji różnej wielkości kawałków mięsa próbowałam dwóch form - roladek i kieszonek, zdecydowanie łatwiej i lepiej wychodziły roladki :)

Składniki:

400g piersi z kurczaka
1 opakowanie serka philadelphia naturalnego
1 słoik (może byc napoczęty ;) ) suszonych pomidorów w oliwie
2-3 garści pistacji
przyprawy

Sposób przygotowania

Pierś z kurczaka pokroić na kotlety, lekko rozbić, oprószyć solą. Do miseczki przełożyć serek, dodać posiekane pomidory i pistacje, wymieszać. Na każdy kotlet z kurczaka nałożyć warstwę farszu, zwinąć w rulon/roladkę i spiąć wykałaczką. Podsmażyć/zrumienić na patelni. Ułożyć na blaszce, przełożyć do piekarnika. Piec 30-40 minut (lub według uznania). Smacznego!


czwartek, 11 października 2012

Zapiekane bakłażany nadziewane mięsem mielonym


Zapiekane nadziewane bakłażany zamierzałam zrobić bedąc jeszcze w Polsce, mieszkając z kuzynką. Kupiłam wtedy dwa solidne, spore bakłażany, schowałam do lodówki i - wstyd o tym pisać, ale zapomniałam o nich dokumentnie. Przypomniałam sobie przy lodówkowych porządkach, ale na ratunek było już za późno ;)
Rok, czy nawet dwa później wróciłam do tego pomysłu, bo w LIDLu udało mi się w promocji kupić ładne bakłażany. Jednego zdążyliśmy wypróbować na podsmażonego na patelni grillowej podanego z cukinią, serem feta i odrobiną octu balsamicznego, więc ostał się jeden. Obawiałam się nieco, że dla takich głodomorów jak my jeden bakłażan nie wystarczy. Wystarczył, resztki dojadaliśmy na śniadanie dnia drugiego ;) Przygotowując bakłażana starałam się skumulować przepisy znalezione w necie. 
Niestety, z racji sporego opóźnienia we wpisywaniu przepisu - mogę pomieszać lekko przepis, mam jednak nadzieję, że tak się nie stanie. :)


Składniki:
  • 1 średniej wielkości bakłażan
  • 300-400g mięsa mielonego
  • pomidory w puszce
  • cebula
  • tarty ser żółty
  • przyprawy wg uznania - najlepiej włoskie - oregano, tymianek, bazylia ;)


Sposób przygotowania
Bakłażana przekroić wzdłuż na połowy. Wydrążyć wnętrze, nie wyrzucać. Lekko osolić łódeczki. 
Cebulę pokroić w pióra lub w kostkę, według uznania. Podsmażyć na patelni razem z mięsem. Po zrumienieniu dodać wnętrze bakłażana i pomidory. Dusić. Bakłażanowe łódki umieścić w żaroodpornym naczyniu, wypełnić farszem, posypać tartym serem. Piec 30-40 minut lub doo zrumieniena sera i miękkości łódeczek. Smacznego!


Ja podawałam z młodymi ziemniaczkami, którymi zapełniłam naczynie żaroodporne z bakłażanami, bo obawiałam się, że bakłażany się wywrócą ;)



wtorek, 9 października 2012

Bitki wołowe w sosie grzybowo-cebulowym


Przebywając na obczyźnie po pewnym czasie zaczynamy tęsknić za polskimi smakami. I mimo, że w naszym mieście są 3 polskie sklepy, a w supermarketach można też znaleźć polskie półki, to nie każde danie da się tam odnaleźć. Stąd czasem podejmujemy próby odtworzenia domowych smaków. Bitki wołowe jadałam u babci, a czasem pojawiały się również na stołówce szkolnej. Kojarzyły mi się zawsze z pysznym, mięciutkim mięsem i ciemnym, dość zawiesistym sosem. Chociaż efekty kubek w kubek nie udało mi się osiągnąć - dzielę się tym, do czego udało mi się dotrzeć. 

Składniki
  • 400g steków wołowych (tak w UK sprzedawane jest mięso w marketach - paczkowane, pokrojone ;))
  • 2 cebule
  • suszone grzyby
  • mąka
  • liść laurowy, ziele angielskie, rosół lub ew. bulion w kostce, w tym przypadku najlepiej wołowy tudzież grzybowy


Sposób przyrządzania

Steki rozbić, oprószyć mąką, zrumienić na patelni, a zrumienione przełożyć do garnka. Na patelni po stekach podsmażyć cebulę pokrojoną w pióra. Przełożyć do garnka. Zawartość garnka zalać rosołem/bulionem (tak, aby zakryć płynem zawartość), dorzucić grzyby (ja wrzucam suszone rozdrobnione na małe kawałki, w długim duszeniu potrawy dochodzą do odpowiedniej formy bez wczesniejszego namaczana), i dusić na małym ogniu długi odstęp czasu - powiedzmy godzinę. Sprawdzić miękkość cebuli, mięsa. W razie potrzeby dusić nieco dłużej. Doprawić. Podawać z kaszą lub ziemniakami, dobrze smakuje z konserwowymi ogórkami lub buraczkami. Smacznego!


sobota, 6 października 2012

Chrupka sałatka z selerem naciowym


Niemal rok temu skakałam z radości, że dostałam wreszcie pracę. Parę dni póżniej próbowałam pierwszego połączenia do pracy - wyszły 2 godziny od momentu wyjścia z domu do dotarcia do pracy. Wtedy pojawiły się pierwsze myśli o kupnie samochodu. Po kolejnych paru dniach mąż wypożyczył akurat samochód, bo był potrzebny, postanowiliśmy więc w ramach weekendowej wycieczki wybadać samochodową trasę do mojej pracy. Niespodzianka - zajęło to niecałe 30 minut od drzwi do drzwi! ;)
Tuż przed wyruszeniem, nie znając jeszcze naszego nowego miasta, zahaczyliśmy o supermarket sieci, której tez jeszcze nie mieliśmy okazji wypróbować, bo w miejscu poprzedniego zamieszkania ani w okolicy nie było sklepu Morrisson's. Sam market wewnątrz sprawił na mnie wrażenie chaosu, nie mogłam nic odnaleźć wśród regałów i lodówek, ale z tej wizyty wyszlismy z pudełkiem sałatek z baru sałatkowego przy stoiskach warzywnych. Jedna z tych sałatek tam mnie zachwyciła chrupkością, że postanowiłam odtworzyć ją w domu. Sałatka smakuje mi nadal, mimo, że do mojej pracy już nie jeżdżę ;), a przepisem "z głowy i z języka" dzielę się juz dzisiaj :)

Składniki:


  • 2 średniej wielkości selery naciowe (u nas sprzedawane w dwupakach)
  • 1-2 jabłka - najlepiej, żeby były chrupkie, słodko-kwaskowe :)
  • 1 garść rodzynek
  • majonez
  • sól


Sposób przygotowania

Składniki pokroić, wrzucić do miski, dodać majonezu, wymieszać. Voila! 
Smacznego :)

sobota, 8 września 2012

Prosty pszenny chleb na kanapki


Zobaczyłam go u Gosi i musiałam upiec....

Trochę zmodyfikowałam i wyszedł szybki, miękki i bardzo puszysty chleb z chrupiącą skórką.



Składniki:
  • 320g letniej wody
  • 30g miodu - u mnie gryczany - daje taki leciutki smaczek :)
  • 25g świeżych drożdży
  • 1 i 1/4 łyżeczki soli
  • 30g miękkiego masła
  • 490g mąki pszennej 650
  • 35g mleka w proszku


Wszystkie składniki połączyć razem.
Wyrobić gładkie i elastyczne ciasto, które powinno odchodzić od ręki. Jeśli potrzeba, to dodać nieco więcej mąki lub wody. 
Przykryć i odstawić na 1 i 1/2 do godzin do wyrośnięcia.

Ja wyrabiałam jak zwykle w maszynie do chleba:
Na dno wlałam wodę z miodem, dodałam sól, mleko w proszku, masło, na wierzch mąkę i na koniec drożdże.

Po upływie czasu z ciasta uformować podłużny bochenek ( może być okrągły-wedle uznania) i umieść w formie keksowej wyłożonej papierem do pieczenia. Przykryć i odstawić na 50 -60 minut do napuszenia.
Przed pieczeniem wierzch naciąć kilka razy ostrym nożem.
W momencie wkładania chleba na dno piekarnika wlewam pół szklanki wody.
Piec przez 30 minut w opadającej temperaturze (10 minut - 230*C, 10 minut 220*C, 10 minut 210*C).

Smacznego :) 

Chleb został przygotowany w ramach zabawy "Upiecz Smakowity Chleb!", której patronem są Zakłady Tłuszczowe "Kruszwica", producent margaryny "Smakowita".






środa, 18 lipca 2012

Zupa krem z kalarepy z nutą kokosową



Przyznam szczerze, że za mało dań się w życiu jeszcze nagotowałam, żeby sama tworzyć własne przepisy, więc zazwyczaj szukam inspiracji gdzie indziej - w gazetach lub na blogach. Wędrując od bloga do bloga trafiłam na jeden z polecenia: Zielenina

I trafiłam tam na przepis, który postanowiłam wypróbować przy najbliższej okazji z 3 powodów:

  1. Mój mąż orzekł, że zupy lubi, o ile są to zupy kremy,
  2. Mleczka kokosowego jeszcze nie próbowałam, a za kokosem bardzo przepadam,
  3. Kalarepa to niezbyt popularne warzywo, ale trzeba przyznać że zdrowe :)
Tak więc skoro już trafiłam, w polskim sklepie udało mi się znaleźć kalarepę, pobiegłam do sklepu zwykłego po mleko kokosowe, nie pozostało mi nic innego, jak wypróbować przepis. Zupa wyszła smaczna, chociaż mi brakowało jakiegoś lekkiego przełamania, a może po prostu byłam po całym dniu przejedzona, nie jestem w stanie powiedzieć. Mąż zjadł ze smakiem, poprosił o dokładkę, a z racji sporej ilości, jaka wyszła, z zadowoleniem zabrał trochę również na dzisiejszy lunch. :) Z pewnością powtórzę!


Składniki

  • 1 duża kalarepa
  • 2 średniej wielkości ziemniaki
  • 2 cebule
  • 1-2 ząbki czosnku
  • 1 puszka mleka kokosowego
  • 3-4 łyżeczki curry
  • 2-3 kubki wody + odpowiednia ilość kostki rosołowej warzywnej (w przepisie źródłowym podane jest 600ml bulionu jarzynowego, przy mojej powtórce dam ciut mniej wody)
  • opcjonalnie koperek (u nas bez koperku, bo akurat w sklepie wyszedł)

Sposób przyrządzania

Cebulę posiekać, czosnek obrać i wycisnąć/posiekać. Kalarepę i ziemniaki obrać, pokroić w kostkę. W sporym garnku (większym niż 1.5l) rozgrzać olej, po rozgrzaniu wrzucić cebulę, czosnek i posypać przyprawą curry. Zeszklić. Dodać kalarepę i ziemniaki, podsmażyć. Zalać bulionem/wodą + kostką i dolać mleko kokosowe. Zagotować, trzymać na małym ogniu ok. 30 minut (aż warzywa zmiękną). Zdjąć z ognia, zmiksować blenderem. Podawać z koperkiem i/lub grzankami. Smacznego!


sobota, 7 lipca 2012

Zupa krem z pieczonych pomidorów


Od czasu do czasu, po przejrzeniu papierów, nachodzi mi ochota na sprawdzenie przepisów umieszczonych w gazetkach sklepowych, tzn. takich, które mają na celu promocję towarów tego sklepu. Tym razem w oko wpadła mi zupa krem z pomidorów,  bo pomidorówki jako takiej dawno nie jadłam, a akurat miałam dzień eksperymentów kulinarnych ;)
Przepis pochodzi z gazetki marketu ASDA, wielkanocnej edycji ;)
Sama zupa jest w smaku inna niż tradycyjna pomidorówka, ma fajną odrobinkę pikanterii i z talerza znika w oka mgnieniu :) Polecam!

Składniki
  • 1kg pomidorów "z gałązką" 
  • 1 duża lub 2 małe czerwone papryki
  • 1 mała czerwona cebula
  • 2 łyżki oliwy
  • 1 duży ziemniak (wg przepisu 175g. wyszedł mi jeden średni + 1 mały ;))
  • 1 warzywna kostka rosołowa 
  • 4 łyżki stołowe ketchupu
  • 4 łyżki stołowe słodkiego sosu chilli (ja dałam 3, bo nie lubię zbyt ostrych dań)
  • 1 łyżka stołowa octu balsamicznego



Sposób przyrządzenia


  1. Z papryki usunąć gniazdo nasienne i pokroić paprykę w ćwiartki, cebulę pokroić w łódeczki/ósemki.
  2. Piekarnik nagrzać na 200C/180C z nawiewem lub na 6 w piekarnikach "stopniowych" :)
  3. Pomidory naciąć, sparzyć, obrać ze skórki i przepołowić. Ja usunęłam również tą twardą część pomidora. 
  4. Połówki pomidora rozłożyć na blasze wnętrzem do góry, paprykę rozłożyć skórką do góry, wyłożyć również cebulę. 
  5. "Opędzlować" pomidory i cebulę oliwą (ja po prostu je ochlapałam ;))
  6. Wstawić blachę z warzywami do piekarnika, na 50 minut lub do momentu, aż warzywa zmiękną, a niektóre zbrązowieją na krawędziach.
  7. W międzyczasie, oczekując na pieczone warzywa, obrać ziemniaka, zalać 500ml wody, wrzucić kostkę rosołową. Zagotować, po zagotowaniu wody trzymać na małym ogniu ok. 15 minut. Zdjąć z palnika.
  8. Wyjąć warzywa z piekarnika, poczekać aż lekko przestygną
  9. Spróbować obrać paprykę ze skórki - mi poszło to średnio :P
  10. Bulion z ziemniakami umieścić w większym naczyniu, dodać do nich warzywa z blachy. Zmiksować blenderem na gładko.
  11. Dodać ketchup, sos chilli i ocet balsamiczny. Wymieszać.
  12. Podgrzać. 
  13. Podawać w miseczkach i/lub kubkach.
Smacznego!



piątek, 6 lipca 2012

Na upalne dni: lemoniada z arbuzem i truskawkami


Po powrocie z wakacji w Polsce o upałach czytam tylko w statusach znajomych na facebooku i w różnych wątkach na forach dyskusyjnych. W UK po upałach ni widu, ni słychu :( Postanowiłam zatem zaklnąć pogodę przygotowując napój w sam raz na upalne dni. Przepis znaleziony nie gdzie indziej jak na pinterest.com, sprawdził się świetnie, chociaż samego napoju wychodzi naprawdę sporo. :)

Oryginalny przepis, do którego poprowadził mnie cudzy pin na pintereście znajduje się tutaj

Polecam!

Składniki
  • 1 arbuz średniej wielkości - w przepisie widnieje jako 8 szklanek
  • 300-400g truskawek (1 szklanka, dałam trochę więcej)
  • 1/2 szklanki soku z cytryny
  • 1 szklanka cukru (mozna dać troche mniej, szczególnie, jeśli robi się wersję ze spritem/7upem zamiast z gazowaną wodą)
  • 2 szklanki wody lub 7up/Sprite (ja dałam 7up)


Sposób przygotowania

  1. Arbuza pokroić w kostkę, w miarę możliwości usunąć pestki.
  2. Truskawki umyć, przebrać, obrać i pokroić na połówki (niekoniecznie ;))
  3. Wycisnąć pół szklanki soku z cytryny.
  4. Z użyciem blendera zmiksować arbuza, truskawki, sok z cytryny i cukier.
  5. Po zmiksowaniu dolać wody (lub gazowanej lemoniady)
  6. Podawać z lodem
Smacznego!




wtorek, 3 lipca 2012

Letnio: tort z kremem mascarpone, truskawkami i lemon curdem.






Od dłuższego czasu miałam dużą ochotę na upichcenie jakiegoś pysznego ciasta z owocami, na które akurat jest sezon. Szukałam tylko dobrej wymówki, żeby to zrobić, bo nie chciałam nas mocniej już tuczyć całym tortem ;)
Okazja sama się pojawiła, gdy współlokator w połowie tygodnia zaprosił nas na urodziny :)
Z racji pięknej (ciepłej) aury w poprzednim tygodniu po konsultacjach ustaliliśmy, że tort ma być lekki, letni. Postanowiłam więc wypróbować krem na bazie serka mascarpone, podkreślając letni charakter deseru truskawkami i przełamując słodkość cytryną i lemon curdem. I postanowiłam spróbować czegoś nowego w dekoracji - lukru plastycznego. Jako że był to mój pierwszy raz z lukrem, postanowiłam kupić taki gotowy i nie bawić się w jego barwienie - dzięki czemu na imprezie tort zyskał miano "wedding cake" ;)
Barwnik kupiłam, ale postanowiłam wypróbować go dolewając do ciasta. Według etykiety był to barwnik spożywczy czerwony, ale ciasto wyszło różowawe, więc po przekrojeniu, z daleka, wyglądało bardziej na tort z wiśniami niż truskawkami. Co nie zmieniało faktu, że wszystkim bardzo 
smakował, a ja byłam mega ucieszona :)


Efekt końcowy:







Biszkopt upiekłam wg przepisu na biszkopt Magdaleny Basset, na który przepis można znaleźć na przykład tutaj.


Upieczony biszkopt należy podzielić na 3 blaty.


Składniki przekładanie tortu:


200g truskawek (minimum)
lemon curd (korzystałam z kupnego, bo w UK jest powszechnie dostępny)
dżem/konfitury truskawkowe (dżem może zapewnić gładszą powierzchnię)
200 ml śmietanki kremówki (w UK whipping cream)
500 g serka mascarpone (chociaż bywają tez przepisy na połowę tej ilości)
cytryna i skórka starta z cytryny
odrobina herbaty do nasączenia blatów
opcjonalnie - syrop truskawkowy
opcjonalnie - śmietan-fix


Mój plan działania:



  1. Ułożyć pierwszy blat, nasączyć herbatą wymieszaną z sokiem z cytryn.
  2. Nałożyć warstwę lemon curda - grubość wg uznania, ale uważać, żeby nie przesadzić ;)
  3. Truskawki umyć, obrać, pokroić w plastry lub połówki - wg uznania i rozłożyć na lemon curdzie. 


  4. Śmietanę kremówkę ubić z odobiną cukru pudru (ja również dodałam śmietan-fixa). Dodać serki mascarpone i wymieszać. Dodać skórkę z cytryny, można również wrzucić kilka truskawek (proponuję rozgnieść je widelcem, sama wpadłam na to już po fakcie ;) ), dla podkreślenia smaku można również dolać odrobinę syropu z truskawek. 
  5. Nałożyć warstwę kremu na truskawki
  6. Przykryć krem drugim blatem, nasączyć.
  7. Rozsmarować dżem truskawkowy - warstwa grubości podobnej jak w lemon curdzie.
  8. Rozsmarować krem - jesli są jeszcze truskawki, proponuję pod krem dorzucić ich tez trochę - ja miałam zamiast dżemu konfiturę, w której były truskawki, więc nie było sensu dorzucać jeszcze świeżych.
  9. Nałożyć blat trzeci, ostatni. Nasączyć. Resztkę kremu rozprowadzić na wierzchu i bokach. 
Zdobienie


Potrzeba ok. 500-750g lukru.


  1. Z lukru plastycznego uformować kulkę.
  2. Rozwałkować na grubość ok. 5mm
  3. Delikatnie nałożyć na tort.
  4. Odciąć nadmiar lukru. Ścinki odłożyc na bok, można z nich później uformować np. różyczki. Do różyczek, ułożonych na środku, tuż przed podaniem dołożyłam świeże listki mięty, które tworzyły ładny kontrast z bielą lukru.
  5. Wygładzić.
  6. Na brzegu tortu, aby ukryć granicę lukru z talerzem i wszelkie niedociągnięcia można ułożyć wstążkę dowolnego koloru.

Jeśli chodzi o przechowywanie tortu - są różne opinie, wszystko zależy od temperatury na dworzu, od wilgotności tortu i od typu lodówki. Mój tort okazał się dość mocno wilgotny, przez co lukier na dole zaczął topnieć - posypałam cukrem pudrem, żeby związać lukier i wstawiłam do lodówki, z nadzieją, że mimo wszystko nie nabierze więcej wilgoci. :)

Smacznego!





poniedziałek, 18 czerwca 2012

Śledzie po japońsku




  • 1 kg płatów śledziowych
  • 1 słoik ogórków konserwowych
  • 1 słoik papryki konserwowej
  • 2 świeże cebule
  • Ogórki pokroić w plastry, cebule posiekać. Paprykę pokroić.


    Zalewa

  • 3 szklanki wody
  • 0,75 szklanki oleju
  • 0,5 słoika koncentratu pomidorowego
  • 6 łyżek ketchupu
  • 4,5 łyżki octu
  • 4,5 łyżki cukru
  • Składniki wymieszać, zalewę zagotować.

     

    Ciasto do ryb

  • 2 szklanki mąki
  • 1 szkanka wody
  • 2 jajka
  • 2 łyżki wegety
  • Ryby pokroić w kawałki, smażyć w przygotowanym cieście.


    W misce przekładać warstwami ogórki, paprykę, cebulę, ryby i zalewę. Zalewa winna być gorąca

    niedziela, 17 czerwca 2012

    Indyk z papryką - roladki



    Składniki

    • filet z piersi indyka ( 80 dkg)
    • papryka świeża (2 sztuki)
    • musztarda (1-2 łyżki)
    • koncentrat pomidorowy (1-2 łyżki)
    • czosnek - 1-2 ząbki
    • przyprawy


    Filet z indyka kroimy na kotlety i rozbijamy.
    Musztardę mieszamy z koncentratem pomidorowym, rozgniecionym czosnkiem i przyprawami.
    Paprykę kroimy na paski - ok. 1 cm szerokości.
    Mięso smarujemy z jednej strony "sosem" musztardowo-pomidorowym, kładziemy 1-2 paski papryki i ciasno zawijamy. Można obwiązać sznurkiem/nicią jak zrazy.
    Układamy w naczyniu żaroodpornym, posypujemy przyprawami (np. do pieczonego kurczaka) przykrywamy pokrywką i wstawiamy do nagrzanego pieca (190C - grzanie góra i dół, bez termoobiegu).
    Pieczemy 0.5 godziny, zdejmujemy pokrywę i dopiekamy jeszcze 15-20 minut.

    Smacznego! 

    piątek, 18 maja 2012

    Sezon na rabarbar: Ciasto budyniowe z rabarbarem


    Czyli dlaczego warto linkować inne blogi kulinarne na swoim ;)
    Wieść gminna niesie, że zaczął się sezon na rabarbar, więc przy najbliższej okazji, wizycie w sklepie 2 paczki rabarbaru zakupiłam. Przy czym ubolewam nieco jednak, że na wyspie nie mają ryneczków/targowisk z owocowo-warzywnymi straganami, gdzie można zakupić dowolną ilość dowolnie wybranego owocu/warzywa. Owszem, w centrum miasta mamy od czasu do czasu stoisko, ale cenowo się nie opłaca i nie zawsze zresztą rozumiem te ceny, bo niektóre etykiety przypominają mi zero, a za darmo owoców raczej nie dają... więc wszelkie zakupy spożywcze, to jednak (niestety lub stety) wizyta w supermarkecie. Jeden mają plus te supermarkety - spory asortyment i promocje łączone, tzn. kup 2 za 3 funty, kup 1 drugie gratis i tym podobne. Żeby nie było kolorowo jak na dziale warzywno-owocowym - mąż mój ostatnio policzył, że za 1 kg malin zapłacilibyśmy niemal 100zł! (150g owoców kosztuje 2 funty). Rabarbar natomiast, to koszt 2 funtów za opakowanie, czyli 3 średniej wielkości laski, przy czym skorzystałam z promocji 2 za 3 ;)

    Upatrzonego miałam rabarbarowego foola na Moich Wypiekach, ale stwierdziłam, że do niego chyba jednak powinien być bardziej czerwony rabarbar... W poszukiwaniu inspiracji weszłam na naszego bloga, po dodaniu przepisu na zupę cebulową, i po przewinięciu strony w dół moim oczom ukazały się linki do ostatnich postów na zaprzyjaźnionych blogach. Zatrzymałam wzrok na cieście budyniowym z rabarbarem na blogu Domowe Wypieki i właśnie ten przepis postanowiłam wypróbować jako nie skomplikowany, a zmożona mocnym przeziębieniem nie chciałam się przemęczać ;) i w miły sposób dostarczyć organizmowi nieco witamin ;)

    Jeśliby porównać oba wypieki - z bloga Domowe wypieki i mój, to trochę różnic się znajdzie, przede wszystkim pewna nie jestem, jakiej średnicy jest moja tortownica, ale chyba większa niż 20cm, przez co ciasta wyszła dość cienka warstwa na spodzie, natomiast na wierzchu zmuszona byłam robić kleksy z ciasta. :)

    Ciasto wyszło smaczne, kwaskowate, ale też słodkawe. Myślę, że lepsze byłoby z bardziej dojrzałym rabarbarem. No i te laski rabarbaru po wierzchu dość niewygodne w spożyciu, najwygodniej je zdjąć i skonsumować przed zabraniem się za resztę ciasta ;)



    Składniki 
    • 200g miękkiego masła
    • 1/2 szklanki cukru pudru
    • 2 jajka
    • 1 1/4 szklanki mąki 
    • 1/3 szklanki proszku budyniowego bez cukru - w moim przypadku to cała torebka z budyniem, dałam śmietankowy z wielopaka ze sklepu Lidl lub Aldi (nie pamiętam które wielopaki skąd pochodziły ;) )
    • 4 świeże łodygi rabarbaru - ja dałam 3, bo tyle miałam w jednym opakowaniu ;), ale trochę mi zostało, bo na tortownicę się już nie zmieściło.

    Budyń rabarbarowy
    • 4 duże laski rabarbaru - jak wyżej, dałam tylko 3
    • 40 g cukru - czyli 3-4 łyżki stołowe
    • 4 łyżki budyniu waniliowego - taka ilość to już prawie cała saszetka budyniu, więc sypnęłam do końca :)
    • 200 ml mleka
    • 50g masła

    Sposób przyrządzenia
    Budyń: Rabarbar obrać  i pokroić na plasterki o grubości ok. 1,5 cm, zasypać cukrem i odstawić na ok. 1 – 2 godziny, aż puści sok, a cukier się rozpuści. Przełożyć rabarbar do rondla i ustawić na ogniu, dodać masło. Budyń rozmieszać z mlekiem. Jak tylko rabarbar zacznie się gotować (puści wtedy dużo soku), wlewamy do niego mleko z budyniem i podgrzewając doprowadzamy do zgęstnienia masy. Całość odstawiamy do wystygnięcia. Budyń należy przykryć folią spożywczą, aby na górze nie zrobił się tzw. kożuch. 

    Moja uwaga - do ucierania ciasta dobrze jest mieć robota kuchennego, bo ja nieomalże spaliłabym mój mikser, drugi od czas Wielkanocy. (Poprzedni skończył żywot na ostatniej babie wielkanocnej)

    Ciasto: Masło utrzeć z cukrem na puszystą masę. Ubijając dalej dodawać stopniowo jajka. Następnie dodać mąkę z budyniem. Całość dobrze zmiksować (przy słabszym mikserze, który rady nie daję, proponuję złapać w dłoń łyżkę i nią właśnie dokładnie wymieszać). Połowę ciasta wyłożyć na tortownicę (średnica 20cm), pokrytą papierem do pieczenia. Na ciasto wlewamy zimny budyń i drugą połowę ciasta. Na górę układamy słupki rabarbaru jak wskazówki zegara.

    Pieczemy 50-60 minut w 180 stopniach. Po wyjęciu z piekarnika pozwolić ostygnąć, a w międzyczasie obsypać cukrem pudrem. Smacznego!


    wtorek, 15 maja 2012

    Zupa cebulowa z białym winem





    Mąż uwielbia smażoną cebulę - często w domu rodzinnym jadał na śniadania. No i lubi też zupy krem, chociaż akurat w tym przypadku jadł zupę przed przetworzeniem na krem ;) 
    Raz już zupę cebulową robiłam, opierając się nieco na przepisie z gazetki z marketu ASDA, ale w Kuchennych Rewolucjach wypatrzyłam, jak cebulę najpierw opiekają zanim wrzucą do zupy, więc poszukałam w sieci podobnych pomysłów. Nie znalazłam, ale za to wyczytałam, że popularnym dodatkiem do zupy jest białe wino. A ja akurat miałam otwarte - miłośnikami win nie jesteśmy, ale w spiżarce mamy po jednej butelce czerwonego i białego do stosowania jako surowiec do dań.
    Zupa wyszła słodkawa, mocno cebulowa.
    No i koniecznie chciałam wypróbować zakupiony wreszcie obiektyw, który zastąpił zepsuty ;)


    Składniki
    1 - 1.5kg cebuli
    2 kostki bulionowe
    1 szklanka wina białego
    1 łyżka oleju
    1-2 szklanki wody


    do podania: tarty ser  i bagietka :)


    Sposób przyrządzania
    Cebulę obrać i pokroić w cienkie pióra. W garnku rozgrzać olej, wrzucić cebulę, podsmażyć (przydałoby się na rumiano, ale mi to jakoś nie wyszło :P), poddusić. Dodać wina, dusić dalej. Po 10 minutach dodać wodę i kostki rosołowe gotować do miękkości cebuli. Zmiksować blenderem. Podawać posypane tartym serem i z bagietką obok. Smacznego!



    sobota, 5 maja 2012

    Zupa-krem marchewkowa z pomarańczami




    Mój mąż zadeklarował, że zup nie lubi, ale może zjeść takowe w formie kremów. Żeby zrobić leczo kupiłam duży worek marchewek, a z racji ostatnich upodobań przekąskowych - owoców z jogurtem naturalnym - podczas dużych zakupów zakupiłam też dwa worki pomarańczy, które później okazały się trudne do przejedzenia w krótkim czasie :P

    Nastąpił więc czas czyszczenia spiżarni :), postanowiłam zaszaleć i spróbować nowej kombinacji smakowej, marchwi z pomarańczą w wersji wytrawnej aka obiadowej. Wujek google podpowiedział mi jakie przyprawy będą się nadawać do takiego wydania obiadu, więc przystąpiłam do dzieła.


    Składniki
    4 marchewki
    4 pomarańcze
    cebula
    kostka rosołowa/bulion
    imbir, sól, pieprz, curry, chilli
    masło

    Sposób przyrządzenia
    Cebulę pokroić w pióra, marchewki w plastry, pomarańcze w kostkę (lub podzielić na cząstki i pociachać cząstki). Cebulę poddusić na maśle, dodać marchewkę, poddusić, dodać pomarańcze. Dolać nieco wody (+kostkę)/bulionu wg uznania, gotować do miękkości. Po ugotowaniu zmiksować blenderem. Dosolić, przyprawić wg uznania wymienionymi przyprawami. Podawać z kleksem gęstej śmietany i grzankami lub prażonymi pestkami dyni. Smacznego!

    Zupa wychodzi ostra i kwaskowata (przez pomarańcze), ale nam bardzo przypadła do gustu, sycąca i rozgrzewająca, a to akurat się przydało, bo początek maja na wyspach nie był tak ciepły jak w Polsce ;)

    Zdjęcie słabej jakości, bo aparat nadal czeka na nowy obiektyw. :(

    piątek, 4 maja 2012

    Babka czekoladowo-waniliowa


    Jako, że ostatnie święta Wielkiej Nocy były pierwszymi takimi świętami już nie jako panna, w dodatku spędzonymi 1000km od rodziny, postanowiła nadrobić to w iście świątecznym jedzeniu. (szczególnie w ilości, bo na naszą dwójkę jedzenia starczyło później na tydzień). Na tydzień przed świętami współlokator zaproponował, że dorzuci się do ciast, a ja wpadłam w szał wypieków. W polskim sklepie kupiłam najtańszą sensowną kobiecą gazetę - Olivię, najświeższą, bo zawierała zbiór wielkanocnych przepisów, i po przejrzeniu jej stronic postanowiłam spróbować przepisu na babkę czekoladowo-waniliową. Babka wyszła niezupełnie taka, jak się spodziewałam, bo masy się ze sobą wymieszały bardziej, niż na ilustracji w czasopiśmie, a dodatkowo dałam nieco przy dużo waniliowego aromatu moją niewprawną ręką, ale i tak mogę polecić babkę :)


    Z racji tego, że moja forma do babek (jedyna, jaką udało mi się znaleźć w brytyjskich sklepach! - znalazłam w TK Maxxie zupełnie przypadkiem) jest dość spora, przeliczałam ilość składników x1,5, i zaokrąglałam do całości (co w przypadku jajek oznaczało użycie 5 sztuk ;) )


    Składniki
    175g cukru
    175g masła
    230g mąki
    3 jajka
    125ml świeżo wyciśniętego soku z pomarańczy (użyłam soku świeżego, ale kupnego)
    2 łyżeczki proszku do pieczenia
    1/2 łyżeczki ekstraktu waniliowego (ja dałam aromat)
    50g czekolady ciemnej deserowej
    100g białej czekolady


    Sposób przyrządzenia:
    1. Miękkie masło utrzyj z cukrem (całe szczęście, że to ciasto robiłam jako ostatnie, bo pod sam koniec ucierania silnik miksera nie wytrzymał obciążenia i uległ spaleniu :P) Podczas ucierania dodawaj po jajku. Wlej sok z pomarańczy, dodaj przesianą mąkę i proszek do pieczenia.
    2. Ciasto podziel na 2 części. Do pierwszej dodaj kawałki ciemnej czekolady, do drugiej aromat waniliowy
    3. Forme do babki wysmarować masłem i wysypać mąką. Wyłóż masę waniliową, a następnie masę czekoladową. Masę piec 50 minut w temperaturze 190 stopni (użyj patyczka do sprawdzenia stanu ciasta).
    Po upieczeniu wyjmij babkę i poczekaj 10 minut.Wyjmij na kratkę i ostudź.
    4. Babkę polej białą czekoladą rozpuszczoną w kąpieli wodnej (ja zrobiłam dodatkowo zygzaki z polewy czekoladowej, która została mi z babki makowej)